Jak zapomnieć?

Dzisiaj, robiąc rano makijaż, trochę rozmyślałam. To znaczy zawsze rozmyślam przy takiego typu zajęciach, jednakże najczęściej to o tym, jakie zakupy zrobić, co na obiad ugotować itp. Dziś naszło mnie na głębszą refleksje, a to chyba dlatego, że dziś z córką rozmawiałam na temat prezentów od Mikołaja. Tak sobie pomyślałam, że jednak te nasze dzieci to mają wszystko. No tak, taka prawda.

Jak zapomnieć?

Jak zapomnieć?Niejeden rodzic przyzna mi rację. Teraz dzieci na co dzień jedzą pomarańcze, na orzechy nawet nie spojrzą, a przy okazji byle jakich zakupów pakują zabawki do koszyków. Ja marzyłam, by dostać prezent, jakikolwiek. Wierzyłam w Świętego Mikołaja i pisałam listy do niego. Cieszył się człowiek z byle czego. To brzmi banalnie, ale tak przecież było. Przynajmniej w moim domu. I dziś podczas tych rozmyślań coś sobie uzmysłowiłam, że te moje dzieciństwo czasem jednak przykre było. Oczywiście z biegiem lat, w tęsknocie za tym co było, idealizujemy te lata. Z przykrością i zgodnie z prawdą te swoje dzieciństwo sobie wybieliłam i przekoloryzowałam. Nie było łatwo. Teraz, kiedy jestem dorosła i mam swoją rodzinę, wiem czemu tak było. Niestety, ale mnie trafił się tata, któremu na rodzinie chyba nie zależało, a na pewno nie była jego priorytetem.

Założył rodzinę, bo w sumie taka była kolej rzeczy: najpierw dziewczyna, później narzeczona, żona, no to i dzieci. Nie przypominam sobie, aby zbytnio się nami przejmował. Matkę to wspominam jako ciągle zabieganą i zmęczoną życiem. Teraz też z biegiem lat uzmysłowiłam sobie czemu taka była, taka zimna i niedostępna. Ciągły stres o to, czy starczy do pierwszego i praca w domu przy mnie i moim rodzeństwie, a ojciec rzadko pomagał w domu.

Wspomnienie świąt

Święta były dla mnie zawsze pięknym czasem, ale nakręcała mnie bardziej atmosfera świąteczna z telewizji, gdzie szczęśliwe rodziny ubierały wspólnie choinkę. Tak sobie myślę, że chyba miłości to było najmniej w mojej rodzinie. Bo przecież to, że biednie, nie musi oznaczać bez uczuć. A tak właśnie było. Święta nie były czasem radosnym, rodzinnym, tylko czasem, gdzie matka musiała się naharować, by wszystko przyrządzić. Później w święta siedziała wykończona, ojciec z ukochaną wódeczką, a dzieci wpatrzone w telewizor. Nie, nie było przemocy ani fizycznej ani psychicznej, tylko ta atmosfera taka zimna, bez uczuć.

I pomyśleć, że przez tyle lat moja podświadomość to wszystko wyparła. To życie uczy, jak zapomnieć, nawet te najgorsze krzywdy. Nie łatwo się żyje rozpamiętując wszystko, dlatego podświadomość nas ratuje. Mnie uratowała i pomimo tego wszystkiego, ja próbuję budować ciepły, rodzinny dom. Nie zawsze się to udaje, czasem jest lepiej, czasem gorzej. Jednak mam nadzieję, że za kilkanaście lat moja córka nie będzie chciała i przede wszystkim nie będziecie musiała zapominać.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here